Tytuł Nocne rozmowy
Kategoria: PG13-PG16
Pairing: G-Ri (G-Dragon i Seungri)
Typ: obyczaj
Ostrzeżenia: brak
Opis: Kiedy człowiek jest zapracowany nie ma czasu dla swoich przyjaciół. Wtedy zaczynają rodzić się nieporozumienia, które trzeba jakoś wyjaśnić, a czas można znaleźć najwyżej w nocy...
Od autora: Mało logiczne i bez większego sensu. Napisane bardziej po to, żeby coś napisać, ale chyba nie jest takie złe. Teraz wolne to postaram się trochę popracować, wena powoli mi wraca. Przygotujcie się na coś lepszego mam nadzieje.
Nie wiem ile czasu tak leżałem. Wystarczyło lekko obrócić głowę w prawo i spojrzeć na tarczę zegara stojącego na szafce, żeby sprawdzić godzinę, ale dla mnie wydawał się być to zbyt heroiczny wysiłek. Dlatego trwałem w całkowitym bezruchu wpatrując się w sufit. Każdy mój ruch wywołałby dźwięk niesamowicie spotęgowany przez ogarniającą mnie ciszę, już sam mój oddech porównywalny był do warczenia silnika. Dlatego nie robiłem nic. Wydawało mi się, że każdy mocniejszy dźwięk może przerwać ogarniający mnie spokój.
Dawno nie czułem się tak dobrze... wydawało mi się, że nie ma we mnie ani jednego atomu życia, ale było to przyjemne uczucie. Na codzień byłem zmęczony, nie przepracowany, po prostu zmęczony życiem. Tak się zdarza, tylko nie wiedziałem jak temu zaradzić. Cały czas czułem pustkę.
Cel był prosty - robić muzykę dla ludzi którzy ją zrozumieją, nie zawieść ich. I o ile nie martwiłem się o przekaz moich utworów, to jednak ich trafność już mnie zastanawiała. Podejrzewałem, że stosunkowo mało fanów, a w zasadzie fanek, rozumie co próbuje osiągnąć. To było frustrujące. Niezrozumiały przekaz wydaje się być jeszcze gorszy niż jego brak.
W końcu musiałem się podnieść i udać za potrzebą. Żeby tak prozaiczna rzecz ściągnęła mnie na ziemię z świata rozmyślań...
Nie włączyłem światła na korytarzu, nie chciałem zwracać niczyjej uwagi.
Wracając z toalety zauważyłem coś. Spod jednych drzwi sączyło się blade światło. Szybko przypomniałem sobie do czyjego pokoju one prowadzą i bez większego zastanowienia, czy pukania, otworzyłem je.
Seungri siedział nad jakąś książką, a w zasadzie półleżał, ale dobrze wiedziałem, że wcale jej nie czyta. Zdziwiony moim wtargnięciem uniósł wzrok.
- Ji Yong? - zdziwienie w jego głosie mnie rozbawiło.
Tak jak ja był w bieliźnie. Tylko TOP jest na tyle szalony, żeby spać w lecie w dresie.
- Tak to tylko ja, przykro mi, ale święty Mikołaj stoi w korku... - zakpiłem zamykając drzwi.
- Święty Mikołaj ma latające sanie - zauważył jakże inteligentnie.
- To nie chcieli przepuścić go przez granice uznając, że stanowi zagrożenie - westchnąłem.
- Zabawki mają być zagrożeniem? - zamknął książkę i odłożył na nocną szafkę.
- Ty nie wiesz o co niektórzy proszą Mikołaja...
- Skończmy to już... Co tu robisz?
- Chciałem ci powiedzieć, żebyś się położył - uśmiechnąłem się opierając o drzwi. - Ja wiem, że cienie pod oczami to twój znak rozpoznawczy, ale nie musisz hodować ich z taką pieczołowitością.
- Może lepiej zatroszczysz się o siebie - rzucił wściekle. - Nie masz makijażu, widać, że ostatnio nie sypiasz...
- Co tak ostro? Ja ze zwykłej, liderskiej i starszobratniej troski - chwyciłem klamkę chcąc wyjść.
- Proszę zostań - usłyszałem za sobą.
- Czemu?
- Bo? - odwróciłem się patrząc na niego kontem oka.
Opuścił wzrok, nie wiedząc co powiedzieć, żebym go źle nie zrozumiał. Seungri przecież to ja i tak przekręcę to co powiesz... Taki jestem.
- Po prostu zostań... - szepnął.
A może zrobimy dzień, a raczej noc dobroci dla pand i przestaniemy nabijać się choć na chwilę, co GD? Tak to dobry pomysł... Tylko dlaczego w myślach gadasz sam ze sobą? Dobrze, że nie na głos.
- Mam usiąść obok ciebie? - zapytałem.
Znowu go zdziwiłem, spodziewał się kpiny. W odpowiedzi skinął głową. Zrobiłem to i przyjrzałem mu się uważnie, uświadamiając, że ostatnio poświęcałem mu naprawdę mało czasu.
Zauważyłem, że naprawdę jest zmęczony. Nie wyglądał najlepiej, ale jak z drugiej strony jakby porównać go ze mną wstającym z łóżka to nie było zbyt źle...
Cisza się przedłużała...
- Jesteś strasznie próżny - powiedziałem w końcu.
- Co? - znów go zaskoczyłem. Że mi się to nie nudzi...
- Nic nie mówisz... Jeżeli myślisz, że będę tu tylko siedzieć i się na ciebie patrzyć, to nie jest aż tak wspaniały widok...
- Aż tak? - uśmiechnął się nieznacznie.
- O nie, tobie nie wolno łapać mnie za słowa... tylko ja mogę to robić - na sekundę pokazałem zęby w szerokim grymasie, który teoretycznie miał być uśmiechem.
- Liderski przywilej?
- Wręcz obowiązek... W każdym bądź razie nie będę tu siedział i się na ciebie gapił, więc?
Spuścił wzrok i powiedział cicho:
- Po prostu mi lepiej jak przy mnie siedzisz...
Na to nie potrafiłem już nic odpowiedzieć. Znów nastała cisza.
- Ji Yong... ja... - maknae w końcu ją przerwał.
- Tak?
- Nic... wyśmiejesz mnie...
- Obiecuje, że nie... - stwierdziłem.
Spojrzał na mnie z powątpiewaniem.
- Ej... z ręką na sercu, no... - wykonałem wymieniony gest.
- Czy... tak jak kiedyś... - cały czas patrzył na swoje ręce. Wziął głęboki oddech i wyrzucił jednym tchem. - Czy mógłbyś się ze mną położyć?
Miałem ochotę wyśmiać nie samo pytanie, ale to jak ciężko było mu je zadać. Czy ja jestem aż tak straszny? Obiecałem jednak, że tego nie zrobię więc powiedziałem tylko:
- Pewnie...
Podniosłem się i postarałem się, żeby ton mojego głosu brzmiał wesoło.
- Pod kołdrę już! - popchnąłem go lekko na posłanie.
Wyłączyłem światło i nastał w zasadzie mrok. Zauważyłem jednak, że wykonał moje polecenie i ciasno otulił się pierzyną. Ja tym czasem wsunąłem się obok niego.
To było głupie. Nie byliśmy już dziećmi i czuliśmy się niekomfortowo w takiej sytuacji. Zauważyłem, że Seungri maksymalnie odsunął się ode mnie. To też było głupie. I to, że w ogóle mnie poprosił a teraz się tak zachowuje.
- Zaśniesz czy mam ci zaśpiewać kołysankę. - nie mogłem się powstrzymać.
- Dobranoc hyung - rzucił tylko odwracając się do mnie plecami. Uczyniłem to samo.
I znów cisza, ale dobrze wiedziałem, że nie śpi. W końcu podjąłem decyzję. Przewróciłem się na drugi bok i objąłem go. Poczułem że jego ciało lekko zesztywniało.
- Hyung? - jego głos był zdziwiony i lekko przestraszony.
- Powiedziałeś tak jak kiedyś. Kiedyś tak sypialiśmy - wyjaśniłem.
Nie odpowiedział nic, ale poczułem, że się rozluźnia. Przyjemnie było czuć go tak blisko. Jak kiedyś, dawno temu...
Zamknąłem oczy, myśląc że już zasypiamy, chyba nawet byłbym w stanie to zrobić, ale mój towarzysz się odezwał.
- Nie jest jak kiedyś - głos miał smutny. - Nic już takie nie jest...
- Po prostu wtedy wszystko było prostsze - szepnąłem.
- Nie jest tak samo - powtórzył. - Zapamiętałem nasze noce inaczej... Teraz jest... - nie mógł znaleźć słowa.
- Niezręcznie? - podpowiedziałem mu.
- Tak - przyznał.
- Rób co chcesz, nie krępuj się - rzuciłem, sam nie wiem czemu.
Też się odwrócił i mocno do mnie przytulił. Czułem jego gorący oddech na mojej piersi.
- A może nic się nie zmieniło - ledwo go słyszałem. - Może więcej rozumiem...
- Nadal bardzo mało - znów musiałem to zrobić. - A tak naprawdę bardzo dojrzałeś...
- Przeszkadza ci to, prawda? - ledwie usłyszałem, myślałem wręcz, że się przesłyszałem.
- Co?! - brawo, raz jeden w życiu to ty zaskoczyłeś mnie.
- Wolałeś jak miałem te 15 lat i byłem głupim dzieciakiem - rzucił nagle wściekle.
Chwyciłem jego głowę i zmusiłem, żeby spojrzał na mnie.
- To nie prawda! - zdenerwowałem się. Dawno już nie reagowałem tak żywiołowo.
- Prawda! W ogóle nie poświęcasz mi uwagi...
Bo poświęcam uwagę tylko sobie - uświadomiłem sobie nagle. Ostatnio mało przejmuje się zespołem, w zasadzie w ogóle. Przecież nie potrzebują już niańki, siedzą w tym biznesie wystarczająco dużo czasu by wiedzieć co robić. Ale jak miałem to wytłumaczyć, skoro ten zarzut miał słuszność.
- Kiedy tylko sobie z czymś nie radziłem, kiedy cię potrzebowałem to byłeś, a teraz tak nie jest... - ciągnął.
Tak, to też prawda.
- Wtedy byłem dla ciebie lepszy, teraz ci na mnie nie zależy! Bo nie jestem słodkim dzieciaczkiem, wiadomo było, że to nie potrwa wiecznie.
Zamrugałem zaskoczony i go puściłem. Westchnąłem i odwróciłem się na plecy. Nic już nie powiedział, zrozumiał że najpierw muszę pojąć to... Jeden z dowodów że naprawdę dorósł, a ja nawet tego nie zauważyłem... Zbyt skupiony na sobie.
- To nie tak... - zacząłem niepewnie.
- A jak? - nadal targały nim silne emocje. - Ty nic nie pojmujesz. Taki świetny a nie rozumiesz...
- Daje wam więcej swobody, wydawało mi się, że to dobrze? - zaczynał już mnie denerwować, nie lubię jak ktoś wzbudza we mnie poczucie winy. - Ufam, że nie zrobicie niczego głupiego i że umiecie poradzić sobie w biznesie po takim stażu...
- Dobra, ale oprócz bycia w jednym zespole jesteśmy też przyjaciółmi prawda? - odbił piłeczkę, trafiając w sedno. - Chyba powinieneś interesować się tym co dzieje u twoich przyjaciół?
Odwróciłem się do niego plecami. Miał racje, ale maknae nie będzie mi prawić kazań...
- Dobranoc - rzuciłem.
Nic nie odpowiedział tylko leżał. Czułem, że on się nie odwrócił. Po chwili poczułem jednak, że mnie objął.
- Co? - rzuciłem wściekle.
- Przepraszam, nie obrażaj się...proszę - usłyszałem szczerze smutny głos. - Nie chodziło mi o to, ja...
Spojrzałem na niego i przerwałem.
- To ja przepraszam - widać liderska duma już śpi. - Powinienem się bardziej wami interesować, masz rację.
W odpowiedzi tylko mocniej się do mnie przytulił.
- Więc, co tam u ciebie? - zaśmiałem się.
- Jest mi bardzo dobrze - powiedział w moją pierś. - Wiesz hyung, że cię kocham?
- Dawno tego nie słyszałem... - pogładziłem go po włosach.
- A ty mnie kochasz? - spojrzał na mnie.
- Oczywiście - zaśmiałem się. - Jakbym mógł nie?
- Czyli nie wolałeś jak byłem dzieciakiem? - zdziwił się.
Jest taki słodki jak nic nie rozumie.
- Dla mnie zawsze nim będziesz - znów zacząłem się śmiać.
- Hyung - udawał urażonego.
- Szczerze? Byłeś urzekającym dzieckiem, ale teraz jesteś naprawdę uroczym młodym facetem... - i wiesz? Jak byłeś nieletni nie mogłem zrobić tego...
Zanim zorientował się co chodzi mi pogłowie już go całowałem. Wyczułem zaskoczenie, ale nie przeszkodził mi ani na moment. Poczułem, że jego dłonie zaczynają przesuwać się po moich plecach. Odsunąłem się od niego.
- Hyung? - jego oczy były rozszerzone ze zdziwienia a oddech przyspieszony.
- To był impuls - również oddychałem ciężko zdziwiony moim zachowaniem.
- Nie mógłbyś mieć jeszcze jednego impulsu? - zapytał słodko.
- Dlaczego nie? - znów przysunąłem się do niego.
Kiedy nasze twarze dzieliły milimetry nagle się odezwałem.
- Wiesz, że dzieci powinny spać o tej porze a nie bawić się z dorosłymi?
- Chwilę temu mówiłeś, że nie jestem już dzieckiem - zauważył.
Potem nie mówiliśmy zbyt wiele...
Obudziłem się pierwszy. Spojrzałem na przytulonego do mnie chłopaka. Gdy spał bardziej przypominał tamtego dzieciaka, ale nie zależało mi na tym. Uśmiechnąłem się i pocałowałem go w czoło. Nie obudził się.
Nawet nie wiedział ile dla mnie zrobił. Przypomniał, że mam przyjaciół, z którymi tworzę muzykę i robimy to dla siebie nawzajem i dla zabawy. No i miałem też kogoś jeszcze. Kogoś komu zależało na mnie bardzo i tak po prostu. Tylko dlaczego tyle czasu zajęło mi zauważenie tego?
sam pomysł jest rewelacyjny.Podoba mi się że odniosłaś sie do zmiany wieku i zachowania chłopaków ^^ Po przeczytaniu tego zaczęłam się zastanawiać jakie relacje w realu mieli GD i Seungri O.o ...... oh nie ważne :P widać że umiesz pisać i lubisz to robić, właśnie za to cię podziwiam :)
OdpowiedzUsuńpisz dalej .... z niecierpliwością czekam na coś nowego :>
Wiem że jedną jest prawdą , kiedy byli młodzi i cała piątka mieszkała razem G-Dragon po nocach chodził do Seungriego i spali razem *-*
UsuńCałkiem ciekawe opowiadanie Ci wyszło :) pisz więcej, bo mało jest blogów z tekstami z BigBangiem, a ja tak bardzo kocham ten zespół <3
OdpowiedzUsuńWoW .... super , jak ja ci zazdroszcze talentu pisania jeśli mogę to tak nazwać, dałabym wszystko żeby chłopaki mieszkali w Polsce *-*
OdpowiedzUsuńPoprostu ich kocham , ich piosenki tak samo , chcciałabym ich znać i należeć do ich "paczki"
ale niestety ...