Blog ten poświęcony jest opowiadaniom yaoi (czyli o miłości męsko-męskiej), a głównymi bohaterami opowiadań są członkowie k-popowego zespołu Big Bang. Nie zainteresowanych proszę o opuszczenie bloga, a jeżeli ktoś lubi tego typu opowiadania, niech zostawi komentarz, żebym wiedziała, czy dobrze pisze...

piątek, 9 sierpnia 2013

Chciałbym to zrozumieć, ale się nie da (G-TOP) cz.4

Tytuł: Chciałbym to zrozumieć, ale się nie da 
Część: 4/4
Kategoria: NC-17
Pairing:  G-TOP (G-Dragon i TOP)
Typ: angst
Ostrzeżenia: przekleństwa, krew
Od autora: Miało być max w czwartek, ale niewiele się spóźniłam prawda? Miałam naprawdę dużo spraw na głowie i nie jest to jakieś bardzo wspaniałe, ale jest. Komentujcie, ok? A i na końcu też jest komentarz, odnośnie zakończenia, bo przecież nie mogłam powiedzieć tego teraz. 




Było mniej więcej tak jak się spodziewał. Ale to nie oznacza, że go nie zabolało, chociaż nie dał tego po sobie poznać, przynajmniej miał taką nadzieje.
Obudził się pierwszy. W ustach miał pustynie, ale to nie miało znaczenia. Powiedzmy, że zdążył się przyzwyczaić do takiego stanu. Tyle, że tym razem nie obudził się sam. Obok niego leżał powód jego zmartwień. Jego pieprzona miłość, bo przecież nie miał się w kim zakochać, no ale jak to mówią serce nie sługa. Problem w tym, że do tej pory przyprawiła go tylko o alkoholizm i myśli samobójcze, ale teraz w problemy wprowadził również swój szanowny obiekt uczuć.
Dlatego też nie ruszał się ani nic, ciesząc się ostatnimi chwilami bliskości ukochanego. Ten obejmował go, ale chociaż on sam miał ochotę to odwzajemnić, to jednak bał się go obudzić. Patrzył więc tylko w jego twarz uświadamiając sobie jak bardzo jest on przystojny i powoli pojmując powody swojego zauroczenia. Tyle, że to nie było zauroczenie, to była miłość, z innego powodu człowiek tak się nie zachowuje.
W którymś momencie Top otworzył oczy i GD westchnął w myślach rozpoczynając odliczanie.
3...2...1...
No i Seunghyun przypomniał sobie, co stało się wczoraj, również i dzisiaj w nocy i poderwał się gwałtownie. Rozejrzał się zdezorientowany, szukał zapewnienia, że to się wcale nie wydarzyło, ale Ji Yong nie miał zamiaru mijać się z prawdą.
- Szkoda, że byłeś na tyle pijany żeby to zrobić, ale nie na tyle, żeby tego nie zapamiętać, co? - rzucił z kpiną, która to miała zakamuflować drżenie głosu, chyba się udało.
- A ty to bezczelnie wykorzystałeś! - krzyknął, gdy tylko był w stanie się wypowiedzieć. Jednocześnie nieporadnie zaczął zbierać swoje ubranie.
GD przyglądał mu się uważnie, wiedząc, że drugi raz bez niczego go nie zobaczy, a był to naprawdę ciekawy widok i nigdy nie był w stanie pojąć, dlaczego jego przyjaciel wstydzi się swojego ciała. Poza tym postanowił ukryć szargające nim emocje pod maską cynizmu, więc odpowiedział tym samym sarkastycznym tonem:
- Mówiłem, że będziesz żałować.
- Przecież cię nie przywiązałem - rzucił wściekle wkładając spodnie. To on w końcu chciał jak najszybciej stąd wyjść, czy też wyżyć się za to, że dał się upić i wykorzystać?
Ale sam fakt odniesienia się do "gróźb" gospodarza z dnia poprzedzającego wczoraj nie wiedzieć czemu rozśmieszyło lidera. Jednak się nie roześmiał, postanowił zagrać w otwarte karty, żeby raper już na niego nie krzyczał i po prostu sobie poszedł.
- Dobrze, chcesz wiedzieć dlaczego się tak zachowałem? - już nie patrzył na niego tylko w bardzo fascynujący sufit. - Zdaje mi się, że wiesz, ale jak trzeba to cię dobitnie uświadomię... JA TEGO CHCIAŁEM. Bo mi się cholernie podobasz i nie powiem, żebym był wielce zadowolony z tego powodu. Tyle, że to ty jesteś szlachetny i dobry... Ja jestem pieprzonym egoistą. Jak miałem okazje to z niej skorzystałem... Dlatego nawet ta twoja zaborcza laska jest lepsza ode mnie więc leć do niej szukać pocieszenia, a mnie łaskawie zostaw w spokoju...
Odwrócił się plecami do gościa, dobitnie pokazując, że od tego momentu ignoruje jego obecność. Nie wiadomo czy chciał coś powiedzieć, ale te słowa odebrały mu wszelki rezon. Zatem tylko ubrał się jak najszybciej i opuścił mieszkanie lidera.
Ji Yong gdy tylko został sam mógł się w spokoju rozpłakać. Powiedział prawdę. Odpowiednio zinterpretowaną ale prawdę. Bo wykorzystał całą sytuacje świetnie zdając sobie sprawę z jej konsekwencji. Dobitnie zdawał sobie sprawę, że jego uczucie nie jest odwzajemnione, co więcej że Top przecież ma dziewczynę. No ale dostał może nie to co chciał, ale tyle ile tylko w stanie był zdobyć. Przekreślając w ten sposób szanse, których i tak nigdy nie było.
Zamknął oczy. Przypomniał sobie co działo się w nocy i pomyślał, że na swój sposób było warto. Trzymanie miłości w tajemnicy doprowadziłoby go tylko do jeszcze większego szaleństwa, w które zresztą zastanawiał się czy już nie popadł. W końcu ciągnęło się to już tyle czasu, ze 3 lata będą... Gdy Top był sam nie było tak źle, ale gdy znalazł tą wywłokę... znaczy tą dziewczynę, poprawił szybko swoje myśli, w końcu i tak jest Seunghyuna lepsza niż on, no wtedy wszystko stało się nie do zniesienia. Aż G-Dragon znalazł sobie miłość zastępczą, a nosiła ona imię butelki...
No, ale teraz wiedział co ma zrobić, no bo człowiek pozostający bez nadziei ma z reguły niewielki wybór.

Top przyłożył czoło do zimnej butelki z wodą, którą przed chwilą wyjął z lodówki. Poczuł pewną ulgę, ale nie potrafił stwierdzić, czy ten ostry ból, który pulsował w jego czaszce był wynikiem wczorajszego pijaństwa, czy też efektu tego pijaństwa. Doszedł do wniosku, że oba czynniki złożyły się na to.
Ale problem bolącej głowy był w tej chwili najmniejszym. Jak ma spojrzeć w oczy Ji Yongowi, z którym przecież nie mógł zerwać kontaktu ze względu na wspólną prace? Jak ma dalej odwalać z nim to wszystko co odwalał do tej pory wiedząc, że... Ale nawet nie wybiegając w przyszłość... Jak ma spojrzeć w oczy swojej dziewczynie, ze świadomością że ją zdradził?
To była jedna z rzeczy, których najbardziej się obawiała. Tego że po jakimś koncercie czy czymś innym popije i przeleci którąś, a może i kilka, tancerek czy jeszcze nie wiadomo kogo. No ale raczej nie podejrzewała G-Dragona? Musiał przyznać jej racje w jednym, gdyby nie pił nie doszło by do tego, więc miała słuszność, w tym, że nie powinien folgować trunkom. Ale czy to coś zmieniało? Wręcz pogarszało sytuacje. Bo to, że był na nią wściekły i się upił to jedno, ale to że przespał się z kimś to już coś zupełnie innego.
Co prawda mógł się nie przyznać. G-Dragon raczej by nie sypnął, ale szczerość w związku teoretycznie to podstawa. Tylko, że... no jak? Tępy ból pod czaszką zaczął pulsować jeszcze intensywniej. Doszedł do wniosku, że lepiej darować sobie myślenie, bo i tak mu nie wychodzi.
Usiadł na kanapie w swoim salonie i nagle rzuciło mu się w oczy miejsce, w którym położył Ji Yonga, gdy ten wpadł ostatnio z niezapowiedzianą wizytą. Przypomniał sobie, co wtedy powiedział "To wszystko twoja wina.". Wtedy nie zrozumiał, ale teraz sens słów przyjaciela zaczął do niego docierać. I poczuł, coś czego w ogóle nie powinien. Mianowicie dumę... Dumę, że ktoś taki jak Kwon JiYong zakochał się w takim Choi Seunghyunie jak on. No i jeszcze satysfakcje.
Ale nie tak powinien się czuć. Powinien być wściekły i zażenowany, że zdradził swoją dziewczynę.
A z rozmyśleń wyrwał go dźwięk jego telefonu.
- Halo? - odebrał nawet nie patrząc kto to.
- Dojrzałeś już do przeproszenia mnie? - rozpoznał głos ukochanej i poczuł się... zawiedziony. Wolałby, żeby to lider zadzwonił.
Ten jej zimny ton, i samo zdanie sprawiło jednak, że nerwy mu puściły i zanim w ogóle się zorientował powiedział dokładnie to co myślał, w tym konkretnym momencie.
- Wiesz dojrzałem nawet do czegoś więcej - zaczął w równie przemądrzały sposób. - Mianowicie dojrzałem do tego, żeby zrozumieć, że jesteś mi w ogóle nie potrzebna. Mnie nie można kontrolować, przynajmniej nie w taki sposób w jaki ty próbujesz. Jestem artystą niezależnym - zakpił wiedząc, że jego w tym akurat nie ma nawet odrobiny prawdy, chociaż może robić to co mu kazano, ale akurat piosenki pisał o tym, o czym chciał. - Bo widzisz jestem sławny i nie mogę poświęcać ci tyle czasu ile wymagasz, gdyż sam kontrakt mnie ogranicza, wedle którego mam wiele obowiązków do wykonania. Więc skoro nie jestem w stanie cię zadowolić, to po co to w ogóle ciągnąć? Żegnaj.
Rozłączył się i rzucił telefon na sąsiedni fotel. Wtedy też zrozumiał co właściwie powiedział. W pierwszym odruchu chciał do niej zadzwonić i przeprosić, ale potem zrozumiał, że dlatego jego telefon znajduje się poza jego zasięgiem. Że tak naprawdę tego nie chce, nie chce z nią rozmawiać i nie chodziło tylko o urażoną damską dumę z którą musiałby się zmagać. Po prostu niezachwianie wiedział co chce zrobić.
Nawet  się nie zastanawiając co i jak wypadł z domu.

Drzwi znów nikt nie otworzył, ale też nie były zamknięte. Seunghyun pomyślał, że jego przyjaciel pewnie znów się urżnął, i nagle uświadomił też sobie, że to on przecież był powodem jego pijaństwa przyjaciela. "To wszystko twoja wina" rozbrzmiało mu znów w głowie.
Dlatego nie był zaniepokojony. Wkroczył do salonu i odkrył, że krajobraz zbyt nie zmienił się od momentu, w którym opuścił to miejsce. Nadal wszędzie walały się butelki. Nadal panował bałagan całkowicie nie podobny do Ji Yonga. Ale tym razem Top miał coś na kształt wyrzutów sumienia, że doprowadził przyjaciela do takiego stanu. No i tym razem na podłodze spostrzegł krew.
Starał się nie wpadać w panikę, myśląc, że to może rana na udzie Ji Yonga ponownie się otworzyła, w końcu wczoraj nadwyrężył siły przyjaciela. Chciał parsknąć śmiechem, z powodu określenia w ten sposób wydarzeń ostatniej nocy, ale wyszedł mu nerwowy chichot. Widok krwi nie działa kojąco, zwłaszcza gdy należy do... chyba nie tylko przyjaciela... na pewno nie tylko przyjaciela.
Dobra nie było czasu na takie rozważania. Udał się krwawym śladem do kuchni, miejsca które lider odwiedzał najrzadziej z całego mieszkania, bo bądźmy szczerzy, kucharz z niego marny, ale ideały nie istnieją.
Zajrzał do pomieszczenia i stwierdził, że w tym momencie może panikować, ale jednak sobie na to nie pozwolił.
G-Dragon półleżąc opierał się o lodówkę a wokół niego rozlewała się kałuża krwi. Głowę miał bezładnie opuszczoną na pierś i wydawało się, że w sumie jest już martwy. Jednak w odpowiedzi na krzyk Topa, który nawet nie zdawał sobie sprawy, z tego, że wydał ten odgłos, uniósł ją i mętnącym już spojrzeniem przyjrzał się intruzowi.
- Nie chce cię oglądać - rzucił ledwo słyszalnie.
Gdyby nie zaistniała sytuacja rapera z pewnością zabolałyby te słowa, ale teraz po prostu uklęknął przy rannym nie zważając na to, że jego spodnie przesiąkają czerwienią. Próbował zatamować ranę na udzie i wtedy też zorientował się, że nie jest ona jedyna. Krew sączyła się również z świeżych ran na przegubach tamtego. Spojrzał na niego przerażony.
- Coś ty zrobił?! - krzyknął.
- Nie będę już w niczym zawadzał - odpowiedział z trudem.
- Ale... - Top chciał wyjaśnić wszystko, ale głos uwiązł mu w gardle.
- Cicho! - heroicznym wręcz wysiłkiem G-Dragon krzyknął, po czym po prostu osunął się i teraz już leżał na podłodze, a kałuża wciąż się powiększała. Ratowanie już nie miało sensu, stracił zbyt wiele krwi. - To bez znaczenia... Ale... ja... cię... kocham...
- Ji Yong...
- Nie... - ledwo poruszał ustami. - Nie... mów... tego... nie... chce... to...i tak... by nie... wyszło.
Uśmiechnął się i nic już nie powiedział.
A Top nie wiedział ile tak siedział i w którym momencie położył się obok, a jego ubranie stało się całe czerwone. Po prostu nie był wstanie zrobić nic innego. Bo nie rozumiał. Nie rozumiał niczego.
Dlaczego zachowywał się tak i nie inaczej i doprowadził do tego co się stało, dlaczego ktoś taki jak Ji Yong na coś takiego pozwolił, a przede wszystkim co się w ogóle stało. Bo jak widać do niego wszystko musi docierać z opóźnieniem. Najpierw to, że kogoś kochał, a potem to że ten ktoś nie żyje...


Taki koniec miał być od początku. Myślałam nawet czy go nie zmienić, ale ja po prostu nie lubię szczęśliwych zakończeń bo są nie życiowe, jakby moja fikcja literacka była. No ale cóż poradzić, to co tworze musi być podporządkowane mi i ciesze się, że w ogóle komuś w jakimś stopniu się to podoba. 

7 komentarzy:

  1. nie... czemu mi to robisz ? ;_; a już się cieszyłam że Top się przekonał do GD... a Ty mi go tak zabiłaś? no i znów się poryczałam...
    ale i tak Cię wielbie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To następne o G-Ri czy G-TOP i kiedy jeśli można wiedzieć .?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham smutne zakończenia <3 Chcę G-Ri! albo coś nietypowego w sensie jakieś G-Dae

    Neko

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż, żałuję, że nie znalazłam Twojego bloga wcześniej, co jest aż dziwne, bo przeszukiwałam internet, jak głupia, żeby znaleźć jakieś yaoice o Big Bang. Nawet nie wiesz, jak mi się teraz ryjec szczerzy. Boshe, koooochaaaam xD I co z tego, że smutne zakończenie, takie najbardziej lubię.

    Bloga zaraz dodam do obserwowanych, a w między czasie chciałam Cię również zaprosić do siebie. Owszem, yaoice z Big Bang, gdzie głównym pairingiem jest GTOP. No i to może teraz niemiłe z mojej strony, ale chcę Cię pogonić z kolejnym opowiadaniem. Powiedź mi, gdzie mogę to zrobić? :P

    Pozdrawiam Cię ciepło,
    Blackey.

    [http://anomie-world.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  5. Blog świetny po prostu ^^
    Lubię twój sposób pisania, i samą treść XD
    Czekam na dalsze shoty/opowiadania :>

    Życzę dużo weny i Powodzenia~! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog, że też wcześniej na niego nie wpadłam, a przekopywałam internet za takimi opowiadaniami. To jest świetne. Angsty wręcz wielbię. Nie spodziewałam się, że zginie, ale to było takie... na swój sposób piękne. Wiem, to dziwne. Ale jak dla mnie trzeba kogoś bardzo mocno kochać, żeby zabić się z miłości, oczywiście nieodwzajemnionej. Dlaczego Twój blog przypadł mi do gustu? Bo:
    a) Masz świetny styl i czyta się zarąbiście,
    b) Wielbię yaoi i ten zespół, yaoi z tym zespołem też,
    c) Kocham romantyzm i całą tą otoczkę, która jest z nim związana.
    Mam nadzieję, że będziesz bloga kontynuowała i nie zaprzestaniesz pisania, bo bardzo dobrze Ci to wychodzi. Weny życzę i powodzenia. Peace;)

    OdpowiedzUsuń