Tytuł: Nic nie rozumiesz...
Kategoria: PG13-PG16
Pairing: G-Ri (G-Dragon i Seungri)
Typ: ansgt
Ostrzeżenia: aluzje erotyczne
Opis: Seungri jest zakochany, ale nie całkiem pojmuje, że ktoś może mieć inny punkt widzenia niż on
Od autora: Chciałam napisać coś innego niż zwykle, ale po walkach z całkowitym wyjałowieniem mojego i tak znikomego talentu wyszło to. Klasyczna historia w moim stylu, jeżeli w ogóle styl mam. Chciałam dodać coś jak najszybciej i przyznaje, że całe opowiadanie napisane jest na "jednym wdechu". Nie jest jakieś zachwycające, ale mam nadzieje, że będzie wam się podobać.
Odnośnie następnego, na chwilę obecną nie jestem w stanie podać żadnych szczegółów. Sprawdzajcie twittera, jak będę wiedziała co pisze i kiedy się pojawi, to was tak poinformuje.
P.S. Dziękuje za wszystkie komentarze. Ciesze się, że w ogóle ktoś to czyta. Proszę was dalej wyrażajcie swoją opinię, gdyż jest to bardzo budujące dla mnie ^^
O tej godzinie w budynku już nie powinno nikogo być. No poza ochroną, ale ona siedziała w swoich pomieszczeniach i raczej nie zawadzała pracownikom. Dlatego Kwona Ji Yonga zdziwił ruch, który zaobserwował. Był święcie przekonany, że tylko on jest na tyle szalony, żeby pracować o tej porze.
Postanowił zrzucić zwidy na swoje zmęczenie i skupił się na przeglądaniu wiadomości w telefonie. Gdy był w fazie tworzenia wyłączał go, żeby przypadkiem ktoś niepowołany nie wyrwał go z twórczego transu.
To zajęcie pochłonęło go na tyle, że Seungriego zauważył dopiero gdy na niego wpadł. Zamrugał zdziwiony, jednocześnie ciesząc się, że jednak nic mu się nie zdawało i naprawdę kogoś widział. Pozostała tylko jedna kwestia:
- Co ty tu robisz o tej porze? - wypowiedział ją na głos.
- Bo ja... - zaczął niepewnie wokalista. - Chciałem ci coś powiedzieć.
- O tej porze? - liderowi pomimo zmęczenia coś się nie zgadzało. Z drugiej strony nie był na tyle przytomny, żeby zauważyć, że jego, zwykle tak pewny siebie, rozmówca z konsternacją ogląda swoje buty.
- Nie chciałem ci przeszkadzać - wyjaśnił tamten wolno.
- Czy to aż tak ważne? - rzucił lider z pewną irytacją, najwyraźniej nie pomyślał, że skoro Seunghyun siedział tutaj kilka godzin i czekał na niego to pewnie tak, a może uważał, że przyszedł idealnie jak on kończył prace? - Zasypiam na stojąco. Siedziałem w studiu... zaraz, który dzisiaj?
Gdy towarzysz podał mu datę ten nie mógł powstrzymać się przed przeklnięciem i uderzeniem dłonią w ścianę.
- Co? - zdziwił się maknae i na chwile na niego spojrzał, zaraz jednak ponownie skupił się na swoich butach.
- Siedziałem w studiu 3 dni - wyjaśnił całkiem spokojnie. - Co ja robię ze swoim życiem?
- Naprawdę nie powinienem ci przeszkadzać. Jedź do domu i się połóż, hiung, porozmawiamy kiedy indziej - Seungri powiedział to wszystko praktycznie na jednym oddechu z wyraźną ulgą. Ponownie na moment spojrzał w twarz rozmówcy, po czym dodał już cicho, jakby bardziej do siebie - To i tak nic ważnego.
Zdaje się, że Ji Yong nie usłyszał tych ostatnich słów, gdyż gdy Seungri odwrócił się, chcąc jak najszybciej się oddalić, złapał go za ramie.
- Skoro czekałeś to pewnie ważne - w końcu wpadło mu to do głowy. Wychodzi na to, że jednak myślał, tylko dużo wolniej niż zwykle.
- Nie, nie, takie głupstwo - zapewnił szybko maknae. G-Dragon nie zauważył, że te słowa zostały wypowiedziane stanowczo zbyt szybko. W tym momencie chciał tylko spać, a jego towarzysz jak najszybciej stąd ulotnić.
- To może skoro już tu jesteś to odwieziesz mnie do domu? - zaproponował. - Jeszcze zasnę za kierownicą i walnę w drzewo.
Tak postawionej prośbie raczej nie sposób odmówić, no i wokalista tego nie zrobił. Miał mętlik w głowie. Ogarniały go mieszane uczucia dotyczące przebywania sam na sam z liderem, ale myśli tak naprawdę zajmowało mu coś innego. Był wściekły. Wściekły na siebie. Stchórzył. Znowu.
Wracali autem lidera. Seungri prowadził i liczył, że właściciel nie zauważy tego jak trzesą mu się ręce. Raczej tego nie zrobił gdyż przysypiał na siedzeniu pasażera.
Maknae kierował dość instynktownie. Zamiast na drodze skupiał się na swoich zagmatwanych myślach. Codziennie przychodził wieczorami co budynku YG obserwując co Ji Yong robi. Codziennie jadąc windą postanawiał sobie, że tym razem mu powie. I codziennie tchórzył. Dzisiejsza sytuacja była jednak inna. Lider zajęty pracą w ogóle nie go nie zauważał, a dzisiaj naprawdę mogli porozmawiać. Mógł powiedzieć wszystko co chciał i nie zrobił tego. Teraz próbował się zebrać w sobie, gdyż w sumie miał jeszcze szanse. Towarzysz nie miał zamiaru ułatwić mu zadania. Gdyby nie to, że w zasadzie już spał zapewne dopytywałby o co chodziło. Tymczasem tłumaczył sobie, że nie odzywa się również dlatego, żeby mu nie przeszkadzać.
Gdy zatrzymali się przed apartamentem, w którym aktualnie mieszkał kompozytor Seunghyun powiedział z żywym zainteresowaniem obserwując kierownice.
- Jesteśmy. Do mieszkania powinieneś już trafić.
W innej sytuacji pewnie oberwałby za sugerowanie opóźnienia umysłowego lidera. Tym razem jednak mu się upiekło. Ten gramolił się do wyjścia a kierowca nagle odkrył w sobie ukryte pokłady odwagi.
- Ji Yong... - zaczął.
- Tak wiem - przerwał mu zapytany.
Te słowa tak zaskoczyły Seungriego, że aż na niego spojrzał całkowicie osłupiały.
- Ale... - zająknął się niepewnie.
- Możesz u mnie nocować - powiedział dość obojętnym tonem G-Dragon. - W końcu jest późno, a to moje auto, muszę nim jutro jechać do studia, a ty z buta nie będziesz wracał do siebie. Chodź.
I zatrzasnął drzwi. Seunghyun westchnął z rezygnacją. W ogóle nie myślał o tym, a cała odwaga nagle się gdzieś ulotniła. Zaczął dostawać paniki na myśl, że spędzi noc sam na sam w mieszkaniu lidera. Jak nic zrobi coś głupiego, na pewno.
Pełny obaw wysiadł, gdyż nie miał innego wyjścia. I bądźmy szczerzy, po części cieszył się z zaistniałej sytuacji. O tym, że ludzie potrafią w ciągu chwili popadać w skrajne nastroje to wiedział, ale tego, ale o doświadczanie w tej samej chwili tak ambiwalentnych uczuć to się nie podejrzewał. Niepewnie podążył za towarzyszem, który za nim czekał.
Mieszkanie wyglądało tak jak zawsze. Wokalista odnosił wrażenie, że żaden przedmiot nie przesunął się nawet o milimetr. Tutaj wszystko miało swoje miejsce i zajmowało je zawsze. Panował idealny porządek.
- Idę pod prysznic - rzucił wesoło gospodarz.
Zostawił gościa samemu sobie, co można uznać za duży nietakt, ale ten nie poczuł się urażony. Usiadł na kanapie uważając, żeby przypadkiem nie naruszyć ułożenia poduszek. Czuł że perfekcjonizm GD od razu zauważyłby, że coś jest nie tak i zaczął je poprawiać, a Seungri uważał, że ten powinien jak najszybciej zasnąć. Nie tylko dlatego, że był zmęczony i tego potrzebował, ale i dlatego, że zmniejszało to prawdopodobieństwo, że wydarzy się coś, czego by nie chciał.
- Twoja kolej - usłyszał.
W następnej chwili coś trafiło go prosto w twarz. Było lekko wilgotne, ale miękkie i ładnie pachniało. Ręcznik. To dlatego nie zabolało. Seunghyun zdjął go z głowy i już chciał poprosić lidera, żeby był ostrożniejszy, ale zaraz ponownie przesunął przedmiot do twarzy i w myślach wyraził wdzięczność za ten prezent. Wyraźnie czuł, że rumieni się na widok gospodarza w przewiązanym dość luźno w pasie, drugim ręcznikiem, z nie dokładnie wytartych włosów spływały kropelki wody. Do tego uśmiechnął się promiennie.
- No co cię tak wmurowało? Nie wiesz gdzie jest łazienka? - zaśmiał się. - Przepraszam, ale musisz się zadowolić tym ręcznikiem bo resztę mam gdzieś pochowaną i nie mam siły szukać.
Wokalista pokiwał głową, bynajmniej nie dlatego że zrozumiał, gdyż zbyt skupiony był na podziwianiu urody towarzysza. Przełknął ślinę i podniósł się mechanicznie. Zaczął drzeć się na siebie w myślach: "Przestań świrować, bo zaraz się zorientuje!". GD jednak nie wydawał się być nim zbytnio zainteresowanym. Podszedł do szafki szukając w niej czegoś. A jego gość wcale nie obserwował jak w tym czasie całe jego udo wysuwa się spod ręcznika. Potem zebrał się w sobie i uciekł do łazienki.
Odkręcił zimną wodę licząc, że dzięki temu trochę się uspokoi, uporządkuje myśli, ochłonie i wszystko co tam mu było potrzebne w tej chwili. Przez chwile poczuł irracjonalną myśl, że lider go prowokował. Szybko jednak wyleciało mu to z głowy. Uświadomił sobie, że jest mu strasznie zimno. Ustawił normalną temperaturę i stał pod prysznicem bardzo długo. Umył się chyba dokładnie ze 3 razy. Po prostu odwlekał moment ponownego spotkania z G-Dragonem.
Gdy w końcu wyszedł z łazienki, wytarty starannie, ale przewiązany ręcznikiem, gdyż nie miał co na siebie założyć. Chciał zapytać Ji Yonga czy czegoś mu nie pożyczy i gdzie w zasadzie ma spać, ale w salonie go nie znalazł. Poszedł więc do sypialni i odkrył, że ten już śpi.
Na początku westchnął z konsternacją. Nie ważne jak zmęczony jest gospodarz, nie wolno mu tak potraktować gościa. Potem jednak dotarło do niego jak niesamowicie wygląda lider gdy śpi. I że może w końcu bez skrępowania na niego patrzeć.
Sam nie wiedział w którym momencie się zakochał. To się po prostu stało i czy ktoś mógł się mu dziwić. To był G-Dragon. Samo to imię powinno wyrazić wystarczająco dużo. A gdy tak obserwował go śpiącego w półmroku wydawał mu się jeszcze bardziej wspaniały niż zwykle.
W którymś momencie przypomniał sobie, że przecież lider ma naprawdę mocny sen. Sam do końca nie wiedział co chce zrobić. Nie myślał. Po prostu położył się obok i objął go. Ukrył twarz w przydługich i wciąż wilgotnych włosach. Zaczął wolno wodzić dłońmi po jego plecach. Czuł, że robi mu się gorąco. Po chwili lekko się odsunął i zajął się badaniem torsu. Wiedział, że zachowuje się niewłaściwie. Miał tego wiadomość. I czuł się z tym strasznie źle, ale nie mógł przestać.
- Seungri - usłyszał.
Odsunął się jak poparzony.
- Ja... nie wiedziałem co mam na siebie włożyć i gdzie się położyć - wyjaśnił speszony szybko.
Nie patrzył na lidera. Bał się wyrazu jego twarzy. Przecież już musiał się zorientować. Co go podkusiło, żeby się tak zachować?
- Śpij tutaj - zauważył spokojnie GD.
Seunghyun spojrzał na niego osłupiały. Przecież musiał zdawac sobie sprawę z tego co właściwie miało miejsce.
- A czystą bieliznę zostawiłem na krześle, jeszcze jej nie nosiłem więc powinna być ok, ale... - zawiesił na chwile głos jednocześnie zamykając w swoich dłoniach nadgarstki przyjaciela. - Chyba na razie nie będzie ci potrzebna.
Do maknae dotarło co się dzieje, dopiero w momencie gdy poczuł usta Ji Yonga na swoich. Gdy skończyli się całować wyraził swoje myśli:
- Ty to wszystko zaplanowałeś?
- Całkiem sprawnie, prawda? - uśmiechnął się szeroko szczerze dumny, że udało mu się intrygę doprowadzić do końca.
- Ale jak się zorientowałeś?
- Miło mi, że uważasz mnie za idiotę, bo tylko on nie zauważyłby jak się na mnie patrzysz.
- I wcale nie spałeś?
- Tak
Seunghyun w odpowiedzi się zarumienił.
- Jesteś taki słodki jak to robisz - zaśmiał się i zaczął zdejmować swoją bokserkę.
Potem już potoczyło się jakoś tak samo, bez zbędnych słów. Wokalista w trakcie odniósł wrażenie jakby nie robili tego po raz pierwszy ale co najmniej po raz setny. Świetnie się wiedzieli czego chcą... no i co tu dużo mówić... to było takie niesamowite.
Po wszystkim leżał cały spocony i próbował złapać oddech. Niby czuł się całkiem spełniony, z drugiej chciał prosić o więcej, ale nie potrafił zdobyć tyle tlenu by się odezwać. Zdaje się, że Ji Yong odczytał jego myśli i postanowił rozwiać jego marzenia mówiąc:
- A teraz naprawdę śpimy, bo jutro trzeba pracować.
Seungri już mógł się odzywać, ale nie zaprotestował. Bo tak naprawdę to czy miał na co narzekać?
Gdy obudził się rano i spojrzał na twarz lidera uśmiechającą się do niego zrozumiał, że to wszystko mu się nie przyśniło. Gdy ten zaczął go obejmować zorientował się, jak wielkie ma szczęście, że wszelkie jego obawy okazały się niepotrzebne. Pod wpływem przyjemnego i natarczywego dotyku jęknął głucho, ale nie mógł się powstrzymać od komentarza.
- A praca? - zapytał.
- Nie zając - odpowiedział G-Dragon uśmiechając się, po czym go pocałował.
Przez następne dni wszystko toczyło się normalnym rytmem. Jakby tamte wydarzenia nie miały miejsca.. No może jednak nie bo Seungri przestał już obserwować Ji Yonga, no może przestał aż tak często to robić. Nie potrafił zrozumieć, co mu chodzi po głowie, w sumie to pewnie nawet on nie wiedział. Był zajęty pracą. To normalne. W sumie wszystkich traktował jak powietrze, chyba, że miał jakąś sprawę czysto zawodową, no ale do niego akurat nie miał.
Któregoś dnia postanowił jakby powtórzyć tamtą sytuacje i pojechał do siedziby YG jak było już późno. Wiedział, że nikogo już nie będzie, co pozwoli mu szczerze porozmawiać z liderem o tym, jakie w zasadzie są stosunki między nimi.
A w siedzibie wytwórni spotkała go niespodzianka. Otóż lider wcześniej pojechał do domu. Co się mogło stać? Przypomniał sobie, że jutro przecież zaczynają ćwiczyć układ do ich nowej piosenki. Czyżby chciał przed tym wypocząć? Coś mu tu nie pasowało.
I dlatego pojechał do jego mieszkania. Jak już postanowił porozmawiać, to nie podda się tak łatwo.
Zapukał i długo nikt mu nie otwierał. Był jednak pewien, że lokator jest w środku, więc się nie poddawał. I w końcu mu otworzył.
- Maknae? - zdziwił się. - Co ty tu robisz o tej porze?
- Słyszałem, że wcześniej wróciłeś i pomyślałem, że... - zaczął intruz.
- Słuchaj, jestem trochę zajęty - uśmiechnął się porozumiewawczo.
Seungri od samego początku rozumiał, że coś jest nie tak. W końcu lider otworzył mu prawie w negliżu. Wołający go damski głos wcale nie był potrzebny. Znalazł się w tak głębokim szoku, że powiedział tylko:
- Dobra to ja nie przeszkadzam.
I odszedł bez pożegnania.
Wszystko zrozumiał. Ze złością kopnął najbliższy kontener na śmieci, co w sumie nie okazało się najlepszym pomysłem, ale nawet nie zwrócił większej uwagi na ból. Był wściekły. Nie na siebie. Na własną głupotę. W przypływie zwykłej naiwności wmówił sobie, że zachowanie lidera oznacza, że ten odwzajemnia jego uczucie. Ale przecież nic takiego nie powiedział. Dla niego to był tylko zwykły, niezobowiązujący seks i jak widać uważał, że mają takie same podejście. Czyli jednak oboje byli idiotami. Bo czy ktoś kto chciałby być po prostu przerżnięty tak by się czaił?
Jak wrócił do domu nie wiedział. Cud, że z tego wszystkiego nie spowodował jakiegoś wypadku. Ruch uliczny w Seulu jest duży nawet o tej porze. Na szczęście, lub też nie, no to przynajmniej na szczęście osób trzecich, dotarł do domu bezkolizyjnie. Od razu wszedł pod prysznic, ale tym razem zimna woda wcale go nie uspokoiła. Położył się spać wściekły, zmarznięty, mokry i samotny.
Obudził się zrezygnowany, zmęczony i nadal samotny. Po chwili doszło jeszcze przerażenie, na myśl, że przecież zaczynają dzisiaj ćwiczyć układ. Potrzebował co najmniej kilku dni, żeby się uspokoić i uświadomić sobie, że jego miłość jednak nie ma prawa bytu. Jeżeli jest coś gorszego od utraty wszelkiej nadziei, to jest to tylko najpierw jej spełnienie, a potem utrata. A tu nie miał ich dostać. Miał siedzieć z liderem kilka, jeżeli nie kilkanaście godzin i słuchać głównie krzyków, że nie wychodzi tak jak powinno. Cóż przynajmniej będzie też reszta chłopaków. Spotkania we dwóch by nie przetrzymał. A tak może jakoś da rade, chociaż wątpił.
Był po prostu nieprzytomny. Nie wiedział czy z niewyspania czy z targających nim emocji, pewnie przez to i przez to. Faktem było to, że zachowywał się bez zwykle towarzyszącej mu energii i wszyscy musieli to zauważyć. Jednak nikt nic nie powiedział. Dopóki nie popełnił po raz 3 tego samego błędu, i to bardzo prostego błędu, takiego, którego nigdy nie powinien był popełnić.
Wtedy Ji Yong wziął go na stronę, najwyraźniej chcą wygłosić reprymendę. To było normalne. Na co dzień był przyjazny, ale jak ćwiczyli stawał się bezwzględny. Tyle, że maknae nie chciał nawet na niego patrzeć, a co dopiero z nim rozmawiać. Przygryzł wargę, po to, żeby nie powiedzieć czegoś, co będzie żałować, a nie po to żeby się nie rozpłakać oczywiście. Planował skupić się na własnych butach, ale jednak spojrzał na rozmówce. Zauważył, że w ogóle nie zdaje sobie sprawy z targających nim emocji, oraz że jest rześki i wypoczęty. To sprawiło, że był na granicy wybuchu, ale jakoś jeszcze siedział cicho. Nie powstrzymywał go w tym momencie jakiś szacunek, po prostu nie miał zamiaru przyznawać się do czegokolwiek przed resztą chłopaków.
- Ja nie wiem co się z tobą dzieje - zaczął spokojnie GD. - Ale jesteśmy profesjonalistami. Bardzo cię proszę skup się na tym co robimy, bo to nie jest najprostszy układ i twoje wręcz dziecinne błędy naprawdę nie są nam potrzebne. Dobrze wiesz, że zmęczenie niczego nie usprawiedliwia... trzeba było nie szaleć tak w nocy...
No i te słowa spowodowały wybuch. Udowodnił, że nie ma pojęcia co działo się zarówno w jego sercu jak i umyśle. Czy uznał, że potrzeba tak go przypiliła, że pojechał do niego, a gdy okazało się, że jest już zajęty, znalazł sobie pierwszą lepszą laskę i z nią spędził bezsenną noc? Tak to zabrzmiało.
- Ja to nie ty - powiedział lodowatym tonem tak cicho, żeby tylko Ji Yong go usłyszał.
Nie zdążył się zdziwić na te słowa. Zdziwił się dopiero na to gdy nagle wylądował na podłodze, dotykając bolącej szczęki i obserwując krew na dłoni, a która pochodziła z rozciętej wargi. Wokalista równie zdziwiony wpatrywał się w swoją dłoń, która go uderzyła. Do rzeczywistości przywołał go czyjś krzyk, chyba Daesunga. Odwrócił się i wypadł z pomieszczenia.
- Nie, zostawcie go - usłyszał jeszcze głos lidera.
I faktycznie nikt za nim nie pobiegł.
Zaszył się w studiu. Jakoś nikogo tu nie było. Siedział i płakał. I co chwila powtarzał, że to przecież nie miało być tak. Niby jak miał wrócić? Wyjaśnić to wszystko? Przeprosić? Nie potrafił zdobyć się na żadną z tych czynności, a co dopiero wszystkie na raz. Był w stanie tylko tak siedzieć.
Nie obchodziły go ćwiczenia, zespół, czy comeback. Niech go przełożą, pewnie nawet nikogo by to nie zdziwiło. Nie chciał widzieć żadnego z chłopaków, a co dopiero lidera. Ale widać ten był za głupi, żeby na to wpaść.
- Seungri - usłyszał za sobą ten głos. I zdał sobie sprawę, że nadal wywołuje u niego dreszcz. Dlaczego to tak po prostu nie może samo przejść? Nic nie odpowiedział, nawet się nie odwrócił.
- Seunghyun - było poważnie, skoro zwrócił się do niego po imieniu, ale w sumie jak miało być?
- Pozwiesz mnie do sądu za pobicie? - to jedyne co makne był w stanie powiedzieć.
- Nie. Dlaczego mnie uderzyłeś?
To pytanie ponownie wytrąciło go z równowagi. Odwrócił się i spojrzał na intruza. Z wyrazu jego twarzy rozpoznał, że naprawdę nic nie rozumie. I zauważył jeszcze, że dolna warga mu spuchła. Poczuł coś na kształt wyrzutów sumienia, ale nie dał im dojść do głosu.
- Naprawdę jesteś taki głupi?! - jak po tym wszystkim jeszcze mógł nie rozumieć?
- Tak - G-Dragon wzruszył ramionami. Wokalista nie spodziewał się takiej odpowiedzi. - Możesz mnie oświecić?
Miał ochotę nim potrząsnąć i poprosić, żeby wysilił trochę myślenie. Aż się podniósł, widząc jednak jak lider przezornie się cofa z powrotem usiadł. Zachowanie rozmówcy zabolało, ale wiedział, że zasłużył na nie. Teraz ważniejsze było jak ma powiedzieć to wszystko co kłębiło się w jego umyśle i sercu, tak żeby został zrozumiany, skoro sam siebie nie rozumiał.
I w końcu znalazł sposób, bardzo prosty tak naprawdę.
- Kocham cię, Ji Yong. - zauważył autentycznie zdziwienie na twarzy tamtego, ale jak już zaczął to ciągnął. - Tak, kocham cię. Dlatego tak się zachowywałem. Czy gdybym cię nie kochał chodziłbym za tobą jak cień? Gubił język w gębie i rumienił? Wiesz co?! Jesteś skończonym kretynem! Piszesz te wszystkie wzruszające teksty, przez które fanki zalewają się łzami, ale nie masz najmniejszego pojęcia co znaczy miłość!
Seungri poczuł coś na kształt satysfakcji gdy zobaczył, że reakcją na jego słowa było to, że teraz to G-Dragon z uwagą ogląda własne buty.
Podniósł się i chciał go zostawić. Żeby tym razem to on się głowił, zastanawiał i spierał z samym sobą. I zrobiłby to, gdyby przy samym wyjściu nie zatrzymał go ten piękny głos, w tym momencie brzmiący dość żałośnie.
- Seunghyun...
- Tak? - sam nie wiedział, czemu odpowiedział, powinien wyjść bez słowa.
- Możesz mnie nauczyć, co to miłość?
Zatrzymał się z dłonią na klamce. Nie zastanawiał się długo. Przecież zawsze miał do niego słabość. A na całe szczęście, nie można pozbyć się jej tak łatwo.
Blog ten poświęcony jest opowiadaniom yaoi (czyli o miłości męsko-męskiej), a głównymi bohaterami opowiadań są członkowie k-popowego zespołu Big Bang. Nie zainteresowanych proszę o opuszczenie bloga, a jeżeli ktoś lubi tego typu opowiadania, niech zostawi komentarz, żebym wiedziała, czy dobrze pisze...
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To już koniec , uwielbiam cię czytać , ale na serio nie będzie dalszej części tego opowiadania , to jest takie ..... niedokończone
OdpowiedzUsuńJakie fajne <3 Zwłaszcza, jak się słucha Seungri - Gotta Talk to U przy czytaniu :3 I takie zakończenie idealne. Gdyby było coś więcej dodane, nie miałoby już takiego uroku. Pisz więcej ^^
OdpowiedzUsuńNeko
Cudownie piszesz...*o*
OdpowiedzUsuńAle blagam dodaj cos bo zwariuje bez Twojej twórczości ;_;